(Nie)pokonany.

czwartek, 13 września 2012

8. Będzie dobrze – wiem, łatwo powiedzieć, ale lepiej mieć nadzieję niż siedzieć i nic nie mieć…


„No odbierz, proszę…” mamrotam do siebie, kiedy czekam na to, aż podniesiesz słuchawkę. Decyzja, żeby wybrać twój numer i rozpocząć rozmowę kosztowała mnie wiele samozaparcia, jednak zdecydowałem się na ten krok. Chcę mieć to za sobą, bo nie ulega wątpliwości, że powinniśmy się spotkać. Doszedłem do wniosku, że najwyższa pora wziąć sprawy w swoje ręce i sprawić, by wszystko wróciło do normy.
Odbierasz. Milknę. Rozpaczliwie szukam w głowie słów, które mogłyby pasować do tej sytuacji. Już nie pamiętam, po co dzwonię. „Halo” powtarzasz, a ja nareszcie reaguję. „Możemy się spotkać?” pytam, a mój głos jest tak zachrypnięty, że wydaje mi się, że nie masz prawa zrozumieć moich słów. A jednak zrozumiałaś. Wahasz się przez chwilę i niepewnie wyrażasz zgodę.
Twoja aprobata dodaje mi skrzydeł, dlatego jak najszybciej wsiadam w samochód i pokonuję drogę do twojego, wróć, waszego mieszkania z prędkością światła. Czekasz już na mnie na dworze i wyglądasz tak pięknie, że zapiera mi dech w piersi. Wpuszczam cię do wnętrza samochodu i po chwili odjeżdżam spod twojego bloku. To nie jest dobre miejsce na rozmowy. Nie jestem pewien, co powiedziałaś swojemu Michałowi, czy w ogóle wie o naszym spotkaniu. Nie dbam o to, bo on mnie po prostu nie obchodzi.
I kiedy stajemy na uboczu miasta, na nieuczęszczanej przez nikogo drodze, wtedy opowiadam ci o tym, że tak bardzo tęsknię, że chciałbym, żebyś znowu była moja, że pragnę dzielić z tobą kolejne dni mojego życia. Siedzisz na fotelu pasażera, wpatrzona w mrok za oknem, a ja mówię i mówię, niesamowicie się przed tobą wynaturzając.
„Wybacz” szeptasz i patrzysz na mnie, prezentując minę zupełnie bez wyrazu. „Mógłbyś odwieźć mnie do domu? Potrzebuję czasu, żeby to przemyśleć, rozumiesz chyba?”
Całkowicie zbiłaś mnie tym z pantałyku, a kiedy pochylam się nad tobą i próbuję zasmakować twoich ust, za którymi tak bardzo tęsknię, twoja ręka spotyka się z moim policzkiem.
Bez słowa odpalam silnik i ruszam w stronę twojego bloku.
Zostałem pokonany. 

10 komentarzy:

  1. tytuł posta fajny, lubie tą piosenkę ; )

    ojj sie porobiło, jak ona może być taka obojętna, przecież jeszcze tak niedawno byli razem...
    ale nie poddawaj sie!

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurde, ale mu dowaliła. Chociaż, nie powiedziała "nie", więc nie wszystko stracone :D ale i tak jakoś jej nie lubię..

    OdpowiedzUsuń
  3. Spotkała się z jego policzkiem, żeby mu wytłumaczyć to i owo, nie?! Znaczy ręka. Noga też mogła... by mu pokazała, żeeee nie tylko on się umie gimnastykować. *pukam się czołem w palec* albo coś w ten styl.
    Kocham Cię :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta historia jest cudna :) On nie może sobie myśleć, że po kilku zdaniach, po chwili szczerości, wszystko będzie od razu taj jak dawniej. Ona też potrzebuje czasu, żeby to wszystko sobie poukładać, na spokojnie przemyśleć jego słowa.
    Pozdrawiam :*

    [http://you-are-my-breath.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę odtańczyć dziki tanieć radości? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesce nie teraz, poczekaj na ostatni, wtedy Ci pozwolę. ;D :*

      Usuń
  6. Aż nie wiem co napisać, bo czułam że tak będzie ... ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zobaczymy, co zrobi. Z jedenej strony nie powiedziała, nie, ale z drugiej strony nie powiedziała też tak. To ja czekam na 9 :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To ja czekam na 9, bo jestem ciekawa, co ona zrobi w stosunku do obydwu Michałów... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. laska nie wróci do Miszela o nieee.

    OdpowiedzUsuń