(Nie)pokonany.

wtorek, 11 września 2012

7. Nie umiem powiedzieć tego, że wciąż jesteś dla mnie prawdziwym powietrzem


Po oazie spokoju, jaką sobą prezentowałem przez kilka dni po tym pamiętnym meczu, nie ma śladu. Pragnę cię tak bardzo, że stałaś się moją obsesją, nie ma minuty, bym nie myślał o tobie. To śmieszne i tragiczne zarazem, jak bardzo człowiek może przywiązać się do drugiej osoby, która z pozoru nawet nie powinna być dla niego ważna. A jednak to zrobiłaś, czuję, że przytwierdziłaś do moich rąk kajdanki, które łączą mnie łańcuchem miłości z tobą. Nie potrafię się z nich uwolnić – czyżbyś klucz wyrzuciła daleko za siebie?
Nie jestem w stanie podejść do ciebie teraz, na kolejnej imprezie, na którą dostałem zaproszenie. Doświadczam deja vu, choć tym razem organizatorem jest Bartman, a ja mam ochotę wykrzyczeć mu w twarz, że może gdyby nie życzył mi powodzenia wtedy, kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem, może wszystko byłoby dobrze?
Znowu wyglądasz kwitnąco. Śmiejesz się głośno, bo ktoś powiedział coś zabawnego. Jestem do tego stopnia skupiony na twojej osobie, że nawet nie dotarło do mnie kto to był i co takiego śmiesznego było w jego słowach. Po chwili podchodzi do ciebie Michał i obejmuje cię władczo ramieniem, zupełnie przypadkowo kierując swój wzrok na mnie. „Pierdol się” myślę, jednak nie daję po sobie poznać, że zrobiło to na mnie jakiekolwiek wrażenie.
Wracam pijany do domu, analizując nietrzeźwym umysłem łańcuch dzisiejszych zdarzeń. Nie odezwałem się do ciebie ani słowem. Nie potrafiłem spojrzeć ci w oczy i poprosić, żebyś do mnie wróciła. Nie przy nim, który nie odstępował cię na krok dzisiejszego wieczoru, jakby obawiając się, że mogę cię porwać. Pewnie miał w tym trochę racji, a ja wyobrażając sobie, jak sprzedaję mu strzał w twarz i wyrywam cię z jego objęć zanoszę się szaleńczym chichotem.
Nie wiem w jaki sposób docieram do mieszkania, jakim cudem znajduję się w łóżku i zasypiam, wiem tylko, że ostatnim obrazem, jaki ukazuje się moim oczom przed zaśnięciem jesteś ty, w białej sukni, przed ołtarzem, szczęśliwa, ZE MNĄ.

Chciałam nieskromnie powiedzieć, że uwielbiam to opowiadanie. To chyba najlepsze, co udało mi się w życiu stworzyć.

8 komentarzy:

  1. aj, aj, aj. I nawet mi go nie jest szkoda, wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze myślisz - to opowiadanie jest świetne! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja, opowiadanie jest cudowne! Jestem pewna, że gdy je zakończysz to będę tutaj wchodzić i czytać całość, kiedy przytrafi mi się jakiś gorszy dzień ;)

    W sumie to mógłby ją porwać, a co :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko, ja się tego Michała boję!!! I bardzo ładny szablon :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuuuaaaaaał, z każdym rozdziałem lubię Michała coraz bardziej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. boże Miszel zapomnij o niej i poszukaj sobie w odwecie ładniejszej. chociażby na pokaz żeby była zazdrosna.

    OdpowiedzUsuń