(Nie)pokonany.

poniedziałek, 3 września 2012

2. Tak dobrze cię znam. Chyba nawet lepiej niż ty siebie…


Kiedy dostałem propozycję gry dla polskiego klubu, byłem zdezorientowany. Świadomość, że jest to jeden z najlepszych polskich klubów pomogła podjąć decyzję. Tak jak się spodziewałem - wszystko było na najwyższym poziomie: sztab szkoleniowy, moi nowi klubowi koledzy, zawsze chętni do pomocy. A jednak byłem samotny. Tak bardzo samotny, że miałem ochotę wyć z powodu poczucia rozbrajającej pustki. Tak, wiem, to jeden z minusów mojej pracy – co jakiś czas byłem zmuszony się przemieszczać z miejsca w miejsce i niejako zaczynać życie od nowa. Powinienem być przyzwyczajony, ale mimo to każda przeprowadzka odciskała na mnie swoje piętno. A zanim opuściłem mój ojczysty kraj, który w tym momencie już nie do końca traktuję jak prawdziwą Ojczyznę, rozstałem się z partnerką. To był mój sposób na odreagowanie, a poza tym nie wierzyłem w sens związku na odległość. Takie rzeczy mają prawo bytu tylko w filmach.
Pierwsza „zapoznawcza” impreza z graczami Jastrzębskiego Węgla? Domówka u Kubiaka. Zapadła mi w pamięć bardzo głęboko. Przede wszystkim – największy melanż, na jakim byłem. Plotki, które krążą po świecie to prawda. Nikt nie bawi się tak, jak Polacy. Po drugie, to wtedy poznałem ciebie. Stałem pod oknem z butelką piwa w ręku, chwilowo zdany sam na siebie, bo Bartman poszedł po następny browar… Zauważyłem cię, kiedy wchodziłaś do pokoju. Spóźniona, roześmiana, beztroska. Pewnie stałbym tam do końca świata, gdyby nie to, że wrócił mój towarzysz i moja ręka nagle zetknęła się z zimnym szkłem, co sprowadziło mnie na ziemię. Momentalnie wyrwałem się z zamyślenia i starałem się wrócić do świata żywych.
Zbyszek na widok mojej reakcji na ciebie zaczął się śmiać. I życzył powodzenia. Nie bardzo wiedziałem, jak mam zacząć z tobą rozmowę, ale nie musiałem się nawet wysilać. Sama podeszłaś i totalnie mnie oczarowałaś. Ile czasu minęło, zanim zaczęliśmy tworzyć parę? Miesiąc? To był najwspanialszy okres w moim życiu, bo pozwoliłaś mi odnaleźć swoje miejsce na świecie. I wcale nie żałowałem żadnej podjętej przeze mnie decyzji.
Czy powinienem wtedy pomyśleć, że skoro nie masz problemów z nawiązywaniem kontaktów z obcymi facetami, to możesz mnie kiedyś zdradzić? Pewnie tak, ale wtedy nie miało to dla mnie znaczenia. Byłaś tylko ty i nasze uczucia.
I teraz znam cię na tyle, by mieć świadomość, że twoje uczucia były prawdziwe, choć w pewnym momencie miałem co do tego wątpliwości. Chłodna analiza twego zachowania pozwoliła mi zrozumieć, że masz w sobie coś takiego, co skłania cię do podejmowania ryzyka. Lubisz świadomość, że robisz coś niekonwencjonalnego, niebezpiecznego. A czy ty wiesz, że jesteś uczuciową hazardzistką?

10 komentarzy:

  1. no i lubię to, bardzobardzobardzo :P

    OdpowiedzUsuń
  2. ojeju, wciągnęłam się! A tu bach, skońcowało się. Dawaj szybko kolejne, bo chcę więcej i więcej! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. no naparwdę wciąga..
    poprosze nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło, że spotkał na swojej drodze taką dziewczynę, jak ona :) Zapomniał o byłej. Wciągające, ja Ci powiem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no nieźle, jakie zarzuty na koniec. Będzie interesująco :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ale żeby tak urywać, w TAKIM momencie? no bez jaj :C Misiek się zakochał nananananana, szkoda, że w jakiejś manipulantce, czy coś..
    "uczuciowa hazardzistka" odnotowuje jako kolejny złoty epitet ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. (Nie)pokonany Łasko idealnym lekarstwem na nudę na lekcji. Hm, ich spotkanie było takie fajne. Musiało się zepsuć?

    OdpowiedzUsuń
  8. Cara tak bardzo opisujesz mnie że aż łezka się w oczku kręci ♥
    'A czy ty wiesz, że jesteś uczuciową hazardzistką?' wiem!

    OdpowiedzUsuń