Po
cholerę tutaj przyszłaś? Czy twoim celem było zburzyć moją pewność siebie? A
może chciałaś najnormalniej w świecie obejrzeć mecz? Nie wierzę w twoją
bezinteresowność, już nie… Doskonale
wiem, że zrobisz wszystko, żeby mnie zniszczyć. Doprowadzić mnie do całkowitego
upadku, tak jak rzekomo ja doprowadziłem do końca twojego szczęścia.
Prowadzenie podwójnego życia można nazwać szczęściem? Co ty sobie wyobrażałaś,
zdradzając mnie na prawo i lewo? Do dzisiejszego dnia nie wiem, jak udało ci
się tak długo ukrywać swoje wybryki. A teraz, kiedy patrzę na ciebie, jak
beztrosko sobie siedzisz na najważniejszym meczu w tym sezonie, który może
zadecydować o przyszłości naszego klubu… Chciałbym do ciebie podejść,
wykrzyczeć w twarz co o tobie myślę i kazać ci się stąd wynosić, ale nie mogę.
Nie mogę, bo muszę się skupić na grze, na boisku, na tym, co należy do moich
obowiązków. Nie mogę być zdekoncentrowany. Nie mogę myśleć o tobie, o mojej miłości,
która paradoksalnie istnieje nadal. I mam ochotę znienawidzić siebie za to, że
nadal coś do ciebie czuję. Ile człowiek może znieść upokorzeń? Ile jest w
stanie wytrzymać z powodu uczucia, które płonie żywym ogniem? Ja już wiem. Wybaczyłem
ci aż dwukrotnie, za każdym razem kierowany nadzieją, że następnego już nie
będzie. Zawsze wiedziałaś, jak ze mną postępować, jak spowodować, że wszystko
odpuszczę. Nawet nie musiałaś uciekać się do płaczu. Nigdy nie spotkałem kogoś,
kto miałby na mnie większy wpływ, niż ty. Byłem gotów zrobić wszystko, żeby
było nam dobrze. Szkoda, że skrzętnie to wykorzystywałaś, jednocześnie
wykorzystując mnie. Do cna.
Nagle
uświadamiam sobie, że przecież przyszłaś wspierać kogoś innego. Spoglądam na
niego, jak rozgrzewa się w koszulce takiej samej jak moja i staram się
ochłonąć, żeby nie rzucić się na niego z pięściami. Sam nie wiem, w jaki sposób
powstrzymuję się na każdym treningu od tego, by nie przemówić mu do rozsądku i
utrzymać swoje ręce przy sobie.
Nie wytrzymałam długo... Ale co mam zrobić, skoro jestem cholernie ciekawa Waszych opinii? :)
Wiecie, że to już półmetek? :)
Wiecie, że to już półmetek? :)
Początek bardzo mi się spodobał, uwielbiam czytać z perspektywy faceta, chyba źle ze mną. Ale jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy podczas kłótni nie podniosą głosy, mają nerwy ze stali, a ta druga osoba staje się jeszcze bardziej rozzłoszczona. Polacy się potrafią bawić i z alkoholem i z uczuciami, ale kurde no, zdrada, choć jednostronna często chyba spowodowana jest także przez osobę, którą kochamy, bo kurde, gdyby było się fair to w życiu, by do tego nie doszło, inna sprawa, gdy to po pijaku. Ale kurde, nie dopuszczała go do swojego życia, a nie mógł o to zawalczyć? No nie ma to jak taka dobra bierność. A czy nie lepiej te fotografie z nią byłoby wyrzucić, przecież jej ślad, choć bez widoku jej, zawsze pozostanie!
OdpowiedzUsuńAle ona w sumie to niezła manipulatorka, jeszcze sobie jego kolegę zagarnęła, cwana bestia.
Swoją drogą to ładne bzdety wypisałam, w życiu nie powinnam w piątki komentować:D
A i jeszcze jedno, mam ochotę Ci tak cztery literki skopać, wiesz? Ja jak tak dalej pójdzie zacznę mieć jeszcze większe kompleksy, bo moje bazgroły tak uczuć nie ukazują, jak tu te Twoje! Lubię to, choć szkoda, że wcześniej Cię nie odnalazłam:D
Buziaki *:
Dobra, trochę tutaj mnie nie było. A raczej szybko dodałaś nowe części, z czego się zresztą cieszę ;p Hm, no tak, ciekawe, który to "kolega" tak urządził Michała... Nie ma nic gorszego niż to, co ten dupek zrobił.
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam to opowiadanie. Jest takie inne, emocjonalne. Chyba jeszcze takiego nie czytałam, wiesz? Musiałam nadrobić 3 rozdziały, które opublikowałaś w ciągu 5 dni :D Ale oj :)
OdpowiedzUsuńWiem, że wiesz co ja o tym wszystkim myślę, w sensie o blogu <3 ale... teraz napiszę, bardzo ładny komentarz.
OdpowiedzUsuńOwinęła sobie gościa w koło palca i dobrze. Czemu mi go nie szkoda? Nie wiem.
noo podziwiam go, że jeszcze nie ruszył z pięściami xd
OdpowiedzUsuńszkoda mi go ; (
Jaki półmetek? :((((((( Wczoraj dostałam powiadomieni, ale niestety nie miałam jak przeczytać, dlatego dopiero teraz komentuje.
OdpowiedzUsuńTo tak, Michał ma stalowa nerwy, wiem to nie od dziś. Ale w takiej sytuacji to jestem pełna podziwu. Przyszła dla kogoś innego z Jastrzębia? huhu, to w drużynie nieciekawie.
Ach, i jeszcze lubię nazwy rozdziałów, bo od razu zaczyna mi się coś nucić :D
Uwielbiam sposób, w jaki piszesz. Ostatnio przeczytałam też nasze-mądre-słowa i that-is-pretty-reckless i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Po niepokonanego sięgnęłam parę dni temu, szybko nadrobiłam zaległości i jestem pod wrażeniem. Szczególnie dlatego, że piszesz od strony Michała, a mnie na przykład pisanie od strony faceta strasznie męczy. Cóż, czekam na następny rozdział i pozdrawiam (:
OdpowiedzUsuń| falling-away-with-you.blogspot.com |
Nadrobiłam i powiem Ci, że się normalnie zakochałam w Twoim opowiadaniu. W Twoim Michale.
OdpowiedzUsuńMa chłopak stalowe nerwy.
Pozdrawiam :))
Ma dziewczyna tupet i to wielgachny tupet. Wykorzystała go i zraniła. Zdradziła go z kolegą z drużyny. Szczyt wszystkiego. Pojawiła się w jego życiu i go omotała. Rzuciła na niego jakiś czar, ale dobrze, że się w porę obudził.
OdpowiedzUsuńhmmm co za sucz z tej laski. jak można zdradzać biednego Miszela? jak można zdradzić kogokolwiek z kolegą z drużyny? brak słów.
OdpowiedzUsuń